poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Moje "poprawiacze" humoru, czyli jak popsuć smutki


Każdy ma w życiu takie momenty, kiedy jest mu trudno. Są takie wydarzenia, które odbierają nam radość i motywację do robienia czegokolwiek. Na najtrudniejsze sytuacje rozwiązanie musi przynieść czas i te rzeczy zapewne nic nie zmienią, a jeśli już, to na krótko. Ale czasami warto choć na chwilę jakoś oderwać swoją uwagę od trosk i przykrych wspomnień. To moje poważne i mniej poważne sposoby na (przynajmniej chwilowe) odzyskanie uśmiechu/spokoju.

I zanim okaże się, że nadaję się tylko do pisania rankingów powiem, że naprawdę nie mam na ten czas weny, bo sytuacja jest, jaka jest, niestety. Ale postaram się jak najszybciej poradzić z tym wszystkim.



Moje "poprawiacze" humoru


Na mniej poważnie


1. Jedzenie fast-foodów


Zawsze jakoś poprawiało mi to humor. Kebab, pizza, frytki, chipsy... Niezdrowo, ale mnie na chwilę pomaga. Podobnie mam ze słodyczami, lodami i innymi tego typu przekąskami. Uwaga! Może skończyć się bólem brzucha.


2. Zakupy


To chyba bardziej babska cecha. Ja na pewno na chwilowego doła lubię to zastosować. Kobiecie to naprawdę może poprawić humor. Uwaga! Może skończyć się brakiem "piniendzy".

3. G. F. Darwin i mietczynski (bądź koszulka.tv - to i tak Mietek)



Nie mogę doczekać się ich współpracy, a widziałam na zdjęciu (wyżej), że coś się działo. Darwini robią swoje filmiki profesjonalnie i humorem. Motywy, nawiązania i skojarzenia na wysokim poziomie. Wszystko z pomysłem dwa moje ulubione filmiki to Wielkie Konflikty - Balladyna vs. Alina i Wielkie Konflikty - Słowacki vs. Mickiewicz. Mieciu jako profesor Niczego w mojej ulubionej "Lalce" albo w koszulka.tv, np. w "Zostań koszulkowym baronem" ma swój urok i humor. Zawsze mnie rozśmieszają, ciągle klikam replay. Uwaga! Może skończyć się śmiechem.

4. Muzyka


Dobra muzyka zawsze potrafi nas wprowadzić w taki nastrój, jaki chcemy. Słuchajcie muzyki jakieś chcecie, jeśli tylko Wam pomaga! Uwaga! Może skończyć się błogostanem.


5. SEN!!!


I to jest w sumie też rada na poważnie. Nic tak nie regeneruje, jak sen. Ja osobiście przesypiam  ostatnio co najmniej 9 h, a i zdarzało się 12 h na dobę. Sen jest najlepszym lekarstwem. Uwaga! Może skończyć się wyspaniem.


Na poważnie


1. Najbliżsi


Tu nie trzeba dużo mówić. Może tyle, co przez to rozumiem:
- moja rodzina (ze szczególnym wyróżnieniem moich małych skrzatów)
- mój chłopak
- moi przyjaciele.
Naprawdę nikt i nic Ci tak nie pomoże. W każdej, nawet najgorszej sytuacji. I dzięki im za to zawsze. 

2. Nie możesz nic zrobić? - Odpuść!



Są sprawy, na które (choć bardzo byśmy chcieli) nie mamy wpływu. Głową muru nie rozbijemy. Czasami trzeba zaakceptować, że coś stać się widocznie musiało, nabrać dystansu do wszystkiego, co się dzieje.


3. Nie hamuj emocji


Jeśli czujesz taka potrzebę - płacz. Każdy musi jakoś odreagować. Nikt nie jest na tyle silny, żeby nigdy tego nie zrobić. Płaczą nawet mężczyźni. To taki wentyl bezpieczeństwa na nadmiar emocji.

4. Jeśli potrzebujesz - poproś o pomoc


Wystarczy nawet jedna rozmowa, żeby poczuć się lepiej. Zwróć się do kogoś, komu ufasz, szczególnie do swojego punktu 1. Działa niekiedy jak dobra terapia.

5. Poszukaj pozytywów 


Może momentami na siłę, ale inaczej zwariujemy w jakiejś czarnej dziurze. Nie mówię o tym, żeby szukać pozytywów w jakiejś strasznej sytuacji, ale poza nią. Wystarczy, że świeci słońce, uśmiechnie się dziecko, zdążyliśmy na autobus, program w TV czy odwiedził nas ktoś znajomy. Nigdy w życiu nie jest tylko czarno.


~ Stefa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz