niedziela, 23 października 2016

Poznajmy się! - niezwyczajne warsztaty + MINIFOTORELACJA


Jest już wieczór. Dla większości z nas nieuchronnie zbliża się ten nieprzyjemny dzień, który eufemistycznie nazywa się "PONIEDZIAŁEK". Mam zajęcia na 13, ale zanim będę się tym cieszyć, napiszę o czymś bardzo sensownym.
To, że interesujemy się mnóstwem rzeczy, większość z Was wie. Siłą rzeczy jest to też dziennikarstwo. I mamy dużą frajdę uczyć się tego od ludzi, którzy mają doświadczenie i znają się na rzeczy. I teraz co nieco Wam o tym opowiem.





Zaczęło się ode mnie. Na warsztaty dziennikarskie miesięcznika "Pomerania" jeżdżę od 2013 roku. "Pomerania" jest w większości pisana po kaszubsku. Wtedy uczyłam się dopiero od miesiąca...
Teraz byłam na warsztatach już piąty raz! A co ważne - w czerwcu udało mi się namówić Paulę. Uważam to za mój osobisty sukces!


Jak tam jest?


Sympatycznie, zabawnie, ciepło. Nie musisz od razu mówić po kaszubsku, włączać się bardzo aktywnie w dyskusję czy pisać obszernych artykułów. I jeśli przyjeżdżasz po raz pierwszy, to faktycznie dostajesz zadanie łatwe. Zawsze artykuł przygotowywany jest z osobą, która ma większe doświadczenie i chyba nie ma szansy się przestraszyć. 

Więc niektórzy (jak ja czy od niedawna Paula) wracają. Bo chcą pisać dalej, czegoś się nauczyć. Coś zobaczyć, a niejedni dowiedzieć się więcej o sobie -  historii swojej czy miejsca, w którym żyją. Można odkryć niejedno. Warsztaty są w przeróżnych zakątkach Kaszub, z różnymi gośćmi. To jest okazja do poznania wielu ludzi i kultur (nie tylko kaszubskiej!).


W ten weekend byłyśmy w Słupsku - mieście (z racji historii) naprawdę wielokulturowym. A zdjęcia powyżej Paula zrobiła w słupskiej cerkwi, gdzie poza rozmową o kaszubszczyźnie w tym rejonie, rozmawialiśmy z księdzem o różnicach i podobieństwach wyznań czy dowiedzieliśmy się, że lepiej nie używać określenia "pop", bo stało się pejoratywne. Spotkaliśmy ludzi, którzy są swoistymi "hybrydami" kulturowymi. Mają w sobie krew polską, kaszubską, ukraińską. Są wspaniali, robią dużo dobrych rzeczy i korzystają ze swojej w pewnym sensie odmienności od ogółu. Przecież to jest piękne!


A to z kolei jeden z wielu napisów na chodniku obok jednego ze słupskich kościołów (pomysł dość ciekawy). Nie! Te warsztaty nie kręcą się wokół sfery sakralnej. Tak tu po prostu wyszło.





Czas spędzony na tych wszystkich rozmowach, spotkaniach i "łażeniu" czy jeżdżeniu nigdy nie będzie zmarnowany. Bo oprócz tego, że poprzez praktykę poznajemy zawód dziennikarza, to poznajemy różnych ludzi. Nie różnych w znaczeniu pan Kowalski i pan Nowak. Odmiennych. Kulturowo, religijnie, poglądowo etc.

To jest bardzo wartościowe, szczególnie w sytuacji, kiedy sami jesteśmy jakąś mniejszością (np. Kaszubami). Jeśli chcemy, by poznali nas, poznawajmy innych!


~ Stefa





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz