sobota, 5 listopada 2016

[Kultura przez duże "K"] Gdański Elsynor

Jak dużo Gdańsk ma wspólnego z Szekspirem zdążyłam się przekonać już na samym początku roku akademickiego, gdzie (co najmniej) wzmianki o nim pojawiały się prawie wszędzie. Pewnie i trudno, żeby ich nie było, kiedy większość wykładowców jest związana z Gdańskim Teatrem Szekspirowskim. I dzięki temu zdaliśmy sobie sprawę, jak bardzo twórczość tego Anglika po 400 latach jest nadal uniwersalna i aktualna. Nawet nie wiecie, jak to w głowie się nie mieści.

Cudne dzieło Matthew McFarren'a!
Źródło: fineartamerica.com


Na podstawie dramatów Szekspira można odnieść się praktycznie do wszystkiego, co oczywiście nam udowodniono na zajęciach. Ale czy ktoś z Was pomyślałby, żeby odnosić to do najnowszej (jeszcze) historii Polski? Otóż Jan Klata!

To tak a propos - Jan Klata
Fot. Marek Szczepański dla "Newsweeka"

Istotne są tutaj nawiązania mniej lub bardziej oczywiste. Ważna jest muzyka, absolutnie nieprzypadkowa tak samo, jak gesty i rekwizyty. Nie istnieje chyba element, który można by zlekceważyć.


Oto "H." na podstawie "Hamleta" wspomnianego Szekspira właśnie w reżyserii Jana Klaty w produkcji Teatru "Wybrzeże".
 Wystawiany gdzie?
W HALI 42 A STOCZNI GDAŃSKIEJ!

W 2006 r. już opuszczonej, bardzo zaniedbanej, niepotrzebnej. Kojarzącej się nam bardzo szybko z "Solidarnością", rokiem 1980 i przemianami 1989 r. I w tej przestrzeni rozgrywa się akcja "Hamleta", który już nie jest tylko tym szekspirowskim, ale jest bardzo "nasz". Nie ma kostiumów z czasów elżbietańskich (z drobnym wyjątkiem), ani codziennych strojów współczesnych. Aktorzy za to mają na sobie sportowe buty i wyglądają, jakby mieli uprawiać szermierkę (i na to przyjdzie czas). 

Od widza wymaga się podążania za fabułą, nie tylko w przenośni. Publiczność dosłownie śledzi aktorów, ponieważ przestrzeń jest zmieniana. Swoistym przewodnikiem dla publiki staje się postać Horacja, który bez słowa ją prowadzi po całej scenie, jaką jest tutaj stocznia. Tak więc zmienia się ona jakoby w gdański Elsynor.

Już pierwsza scena może zaskoczyć. Otwarta przestrzeń przed stocznią, z odtwarzacza słyszymy "Seven Nation Army" The White Stripes, a postaci Hamleta i Horacja grają do rytmu w turbogolfa. I tutaj też po raz pierwszy pada kwestia, która absolutnie w tekście dramatu Szekspira się nie pojawiła.Więc dalej ojciec Hamleta jawi nam się jako husarz na koniu - symbol chwalebnej przeszłości. Jeśli to, że wszystko ma miejsce w tej konkretnej przestrzeni jeszcze Was nie przekonało, to z kolei stary Hamlet - husarz chyba już upewnił Was, o czym tak naprawdę chce opowiedzieć reżyser. 


Poznajcie Hamleta i jego ojca... w postaci husarza.
Źródło: NInA

Niesamowita gra przestrzenią i jej wykorzystanie, "wstawki" zupełnie nieobecne w oryginale, które nawiązują do współczesności, nowej klasy średniej, ruch postaci i gesty - gest Viktorii tak kojarzony z "Solidarnością" wydaje się wręcz powtarzany po to, by widz na pewno zauważył i jest zauważony, a postaci, które go wykonują automatycznie z tą organizacją kojarzone. "Mocne" - tak stwierdziłam, kiedy pierwszy raz oglądałam ten fragment na zajęciach. Ciężko się pomylić, widząc takie nawiązania, choć na pewno ktoś zwęszył spisek przeciw narodowi... Zostawmy to.

Ta wersja dzieła Szekspira jest refleksją nad tym, co tak naprawdę zrobiono z przemianami w naszym kraju. Jest o tym, do czego moje pokolenie dostępu nie miało - mam na myśli, że w tym nie uczestniczyło. Hamlet z "H." nie zgadza się na sytuację, która się wokół niego rozgrywa. 

Krótka notka z NINATEKI:

Z Hamleta w postsolidarnościowym czasie i miejscu została tylko pierwsza litera imienia. Jan Klata posłużył się arcydziełem Williama Shakespeare’a, żeby w „H.“ wykrzyczeć wściekłość pokolenia tych, „którzy się nie załapali”. Larum odbijało się echem w upadającej Stoczni Gdańskiej, gdzie grany był spektakl.


Tekst, mimo czterech wieków dzielących nas od czasu jego napisania, wydaje się według mnie bardzo współczesny. To nie tylko zasługa tłumaczenia Barańczaka, ale chyba przede wszystkim właśnie "wstawek", którymi są nawet teksty znanych piosenek. To naprowadza widza, wskazuje, w którą stronę ma iść w poszukiwaniu znaczenia.

Ogromne ukłony dla Jana Klaty, dla Justyny Łagowskiej za kostiumy i aranżację przestrzeni. Spisało się wielu innych, ale też ważna i dla mnie bardzo dobra jest gra aktorska. Czernik jako Hamlet, ś.p. Bogacka jako jego matka - cudowna tak, jak nam o niej mówiono, Sulej kojarzący się większości z rolą Kudłatego z "Kilera" czy ochroniarza Małpy z "Poranku kojota" oraz Rybiński, który może dużo tu nie mówi, ale zupełnie uwielbiam grę. 
To spektakl dopracowany totalnie.

To absolutnie nie jest teatr dla rozrywki i rozluźnienia. Porusza takie tematy, jakie porusza. Ale mam nadzieję, że też nie muszę wspominać, że wielu bohaterów żywymi ze sceny nie zniknie. W końcu to Szekspir.

Stary, dobry Szekspir...
Źródło: kardemine.blogspot.com



WARTO OBEJRZEĆ!

Filmowa rejestracja spektaklu na ninateka.pl (oglądajmy, póki NInA istnieje samodzielnie...).


~ Stefa


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz