Najbielszy śnieg i modne skarpety
Zbliża
się ten magiczny czas. Pełen czekoladowych Mikołajów, ciepłych
skarpet i oczekiwania na pierwszy śnieg. Już widzieliśmy znajomą
ciężarówkę, której pojawienie już pod koniec października
wyprzedziły artykuły „ogólnoświąteczne” w jednym z
supermarketów. Wszystko zdaje się być jak co roku.
Każdy
gorączkowo planuje prezenty, których stosy znajdziemy w sklepach i
galeriach. Jak zawsze nie mamy pomysłu. I znowu te choinki w
telewizji, kiedy nam nie chcę się o tej prawdziwej jeszcze nawet
myśleć. Na dworze zimno, ale śniegu jest trochę od niedawna. Spadnie, to po dwóch
godzinach stopnieje. A jak jest mróz, to nam za zimno.
Więc
gdzie jest ten najpiękniejszy i najbielszy z reklam? Dlaczego mróz
nie przyprawia nam drobnych i ślicznych wypieków, a zamiast mamy
czerwony nos i całą twarz? I wreszcie, czemu nie wyglądamy jak ten
kotek, tylko jesteśmy od śniegu mokrzy do suchej nitki?
Nie
wiem, czy amerykańscy naukowcy już rozmyślali na ten temat, ale
nasuwa mi się jedno wytłumaczenie. Komercja ma przyczepne łapki, a
święta to łakomy kąsek. Dajemy się na to złapać, bo tak już
jest i czasami nawet tego chcemy. Wpisujemy ją w tradycję świąt,
bo kto nie lubi chociażby wspomnianej reklamy z ciężarówką.
Wszędzie są światełka i różne barwy, żeby pokolorować ten
szary, zimowy świat, który w zwykłej formie by się nie sprzedał.
To wszystko kusi i nie ma nic złego w ciepłych, modnych skarpetach
czy kolorowych lampkach, o ile pamiętamy, co jest tak naprawdę
ważne.
Jeśli
nie gubimy prawdziwego sensu i tego spotkania z drugim człowiekiem,
sytuacja jest zdrowa. Może nie mówię o sztucznej atmosferze
miłości do wszystkich (prawdziwy szacunek wystarczy), ale o tym,
żeby być ze sobą. Tak po prostu, bez przymusu. Byśmy nigdy nie
znaleźli się w sytuacji starszego pana z ostatnio bardzo popularnej
niemieckiej reklamy...
~ Stefa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz